Komentarze (0)
Kilka dni temu - jak nasza Kalinka opanowała sztukę śmiania się "w głos" - wychodziliśmy na spacer, ja tradycyjnie miotałam się między dydkiem a kocykiem, torbą a aparatem, misiem-narzeczonym a pieluszką przytulanką, a Artur stał z Kalinką znudzony , no i słyszę za sobą śmiech Kalinki, odwróciłam się i ona zrobiła "agi", wróciłam do miotaniny, a moje niemowlę w śmiech. Eh życie nie będzie łatwe
Dzisiaj przyszedł na świat synek Kasi i Fede. Urodził się o 4:30 o czym nas Fede poinformował smsem o 4:33 ;). Akurat skończyłam karmić Kalinkę, a tu taka nowina.
Nasza Kalinka kilka dni temu zaczęła śmiać się w głos. Jak to usłyszałam to pomyślałam, że się pomyliła, ale rozkręca się na dobre. Poza wyraźnym śmiechem zaczęła też wyraźnie płakać, robi buźkę w podkówkę i zaczyna ryk... tak mi jej wtedy szkoda, bo nie wiem dlaczego jest smutna czy niezadowolona. Może tylko chce spać, albo jest jej za ciepło/zimno. Czasem wyraźnie nie wie czy płakać czy się śmiać - chyba cecha mamusi przeszła na młode .
Dzisiaj po raz pierwszy przyszła do naszej Kalinki koleżanka - ale jaka! ho ho - Maja Ewelinowo-Arturowa. Dziewczyny jeszcze nie za bardzo kumał, że kawa, ciasteczka i te sprawy, ale za to płakały i uśmiechały się na zmianę. Pogoda ogródkowa to trochę posiedzieliśmy z naszymi beksami na dworze. Sezon na koleżanki rozpoczęty.